

Tarta cytrynową ze słodziutką bezą
Opis
Tarta cytrynowa z bezą – kwaśna jak teściowa, słodka jak pierwsza randka! 🍋😄
Poznaj przepis na tartę cytrynową z bezą, która podbije serca Twoich gości (i ich kubki smakowe)! Kruchy spód, orzeźwiający krem cytrynowy i puszysta beza, która wygląda jak chmurka z Instagrama. Ten deser nie tylko wygląda, jakby wyszedł spod ręki francuskiego cukiernika, ale smakuje tak dobrze, że zniknie szybciej niż dieta po świętach. Kliknij i sprawdź, jak zrobić tartę, która wywoła efekt „WOW!” – bez potrzeby posiadania dyplomu z cukiernictwa.
Składniki
Kruchy spód
Krem
Beza
Potrzebne narzędzia
Instructions
-
Weź formę do tarty (około 24 cm średnicy, ale jak będzie 25, to świat się nie zawali) i wysmaruj ją masłem. Nie żałuj – masło to życie.
-
W misce mieszamy mąkę z cukrem i solą. Dorzucamy pokrojone masło i miksujemy aż powstanie coś, co wygląda jak kruszonka z biednej bajki.
-
Wjeżdża żółtko i trochę wody – i miksujemy albo zagniatamy ręcznie jak przystało na kuchennego wojownika.
-
Powstałą kulkę szczęścia owijamy w folię i wysyłamy na godzinną wycieczkę do lodówki (czas na relaks).
-
Po tym czasie ciasto wałkujemy między dwoma papierami do pieczenia – bo brudzimy kuchnię z klasą.
-
Układamy ciasto w formie, dociskamy do brzegów, odklejamy papier i przycinamy wystające końcówki. Dziubiemy widelcem jakby to była najbardziej osobista zemsta na cieście.
-
Do lodówki z nim – a my nagrzewamy piekarnik do 190°C (bez termoobiegu, bo to nie mikrofalówka).
-
Ciasto przykrywamy folią aluminiową, wsypujemy suchą fasolę, ryż albo stare jabłka – co kto ma na obciążenie. Pieczemy 15 minut.
-
Usuwamy folię i obciążenie (uff), pieczemy kolejne 13 minut aż spód będzie złoty niczym medal olimpijski. Studzimy. Wzdychamy z dumą.
-
Wyciskamy sok z cytryny i pomarańczy – niech sok leci, aż owoce zapłaczą.
-
Przecedzamy przez sitko (żadnych farfocli w naszym kremie!) i wlewamy do garnka.
-
Dorzucamy wodę, skórkę cytrynową, mąkę ziemniaczaną i cukier. Mieszamy. Gotujemy aż zacznie przypominać budyń z charakterem.
-
Zdejmujemy z ognia, wrzucamy masło – niech się roztopi i ładnie połączy z kremem, a nie pyskuje.
-
Dodajemy jajko i żółtka – mieszamy jakby zależało od tego życie (bo zależy, przynajmniej tarty).
-
Jeśli masa dalej lejąca jak poniedziałkowy humor – podgrzewamy ostrożnie i mieszamy aż zgęstnieje.
-
Nakrywamy folią spożywczą, żeby nie zrobił się kożuch. Krem też ma uczucia.
-
Rozgrzewamy piekarnik do 180°C. Białka wlewamy do miski i ubijamy na pianę – nie poddawać się, nawet jeśli mikser jęczy.
-
Dodajemy po łyżce cukru i nie przestajemy ubijać – żadnych skrótów, beza zna wszystkie nasze wymówki.
-
Na końcu wrzucamy mąkę ziemniaczaną – dla stabilizacji, jak koc na zimę.
-
Na kruchy, zimny spód dajemy krem (równo, bez kłótni), a potem bezę. Można szaleć z kształtami – kulki, fale, spiralki. Artystyczny chaos mile widziany.
-
Pieczemy 20 minut, aż beza zrumieni się jak po urlopie. Wyciągamy, studzimy.
-
Nie zjadaj od razu – chociaż będzie trudno. 😉